czwartek, 21 maja 2015

Moje dążenie do harmonii; walka z wiatrakami?

 “Ząb bardziej zasługuje na pochwały niż diament” 
                         
                                 Miguel de Cervantes Saavedra
                                                           z Don Quixote



Przy otwarciu swojego bloga stwierdziłam, że medycyna alternatywna i konwencjonalna powinny ściślej ze sobą współpracować. Może to dotyczyć współpracy między lekarzami konwencjonalnymi a lekarzami alternatywnymi, jak również współpracy między lekarzami konwencjonalnymi a osobami  wykonującymi zabiegi alternatywne niebędącymi lekarzami. W tym artykule naświetlam temat z własnej perspektywy. Pokazuję na czym w mojej codziennej praktyce jako refleksolog i masażystka stosująca zabiegi alternatywne polegają moje starania o to, aby była współpraca z lekarzami konwencjonalnymi. 

Potrzeba opisywania swojego postępowania z lekarzami konwencjonalnymi rodziła się po moich obserwacjach, że w społeczeństwie istnieją nieporozumienia co do tego, co 'wykonawcy technik alternatywnych' mogą, a czego nie mogą. Lekarze konwencjonalni często zarzucają, że 'wykonawcy alternatywni' wchodzą w ich kompetencje, co zdecydowanie nie jest / nie powinno być prawdą. Podobnie wśród klientów można się spotykać z przekonaniem, że dzięki zabiegom alternatywnym lekarz staje się zbędny, w którym przekonaniu niestety kryje się niebezpieczeństwo. Wyjaśnię.

Jedna z głównych zasad medycyny alternatywnej jest przywrócenie naturalnej równowagi w organizmie. Na tej zasadzie - w ramach swoich kompetencji - pobudzam u klienta wewnętrzną siłę samoleczenia. Ta siła jest podstawą ludzkiego zdrowia. Jedak trzeba  sobie zdawać sprawę, co też tłumaczę klientom, że czasami sama siła natury może być niewystarczająca, tym bardziej, że żyjemy w ciągłym stresie w zanieczyszczonym środowisku oraz karmimy się małopożywnym pokarmem. W takich okolicznościach organizm może poważnie rozchorować się, przy tym pomoc medycyny konwencjonalnej może stać się niezbędna. Jakby nie było, wewnętrzną siłę samoleczenia należy pielęgnować zawsze. Innymi słowy, profilaktycznie należałoby ją stymulować, w przypadku choroby wspomagać, a po chorobie wzmacniać. Dlatego medycyna konwencjonalna nie powinna mieć nic przeciwko stosowaniu metod alternatywnych. Ja z kolei w swojej praktyce nie mam prawa omijać medycyny konwencjonalnej.

Z metod alternatywnych jak również z tych konwencjonalnych należy korzystać z rozsądkiem. W metody naturalne warto wierzyć. Warto z nich korzystać, ale trzeba znać też ich ograniczenia. Podobnie z medycyną konwencjonalną, można korzystać jak najbardziej, ale trzeba zachować umiar. Jak się okazuje - nierzadko środki konwencjonalne (farmakologiczne) są stosowane w nadmiarze. Mam tutaj na myśli na przykład przepisywanie antybiotyków "na wszelki wypadek", albo szczepienie maluchom sześciu (!) - składnikowymi koktajlami. Nie jestem przeciwko szczepieniu, ale mam poważne wątpliwości wobec szczepienia na prawie każdą możliwą chorobę i to jeszcze w jednym koktajlu. Moim zdaniem zarówno w przypadku antybiotyków jak i szczepień należałoby zachować ostrożność oraz bardziej ufać siłę natury i dać jej szansę na działanie.

W XXI wieku coraz więcej osób ma świadomość, że trzeba coś zmienić, słuchać swój organizm, wyciszyć się, inwestować w profilaktykę i podchodzić z pewną rezerwą do leków farmakologicznych. W tych okolicznościach moja rola polega nie tylko na wykonywaniu zabiegów, lecz również na poszukiwaniu odpowiednich i bezpiecznych proporcji między zabiegami alternatywnymi a terapiami konwencjonalnymi. Dlatego w swojej praktyce bardzo mi zależy na kontakcie z lekarzami, i to nie tylko wtedy, kiedy potrzebna mi jest jego zgoda. Powiem też klientom, żeby przy następnej wizycie u lekarza powiedzieli, że chodzą do mnie na zabiegi i z jakimi efektami. Proponuję także, żeby lekarz się ze mną skontaktował w razie wątpliwości. Czasami nawet kieruję pismo do lekarza prowadzącego. Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że lekarze często wykazują obojętność, ponieważ nigdy wcześniej nie wgłębili się w to zagadnienie. Znam jednak też kilku lekarzy, którzy są zainteresowani, do których mogę zwracać się o konsultację, oczywiście za zgodą klienta.

Dobra komunikacja z lekarzem jest ważna w celu rozpowszechnienia wiedzy na temat działania sektora alternatywnego. Bardzo ważne jest też bezpieczeństwo klienta, zwłaszcza chorego, leczącego się równocześnie metodami konwencjonalnymi. Po upewnieniu się, ze nie ma przeciwwskazań należy odpowiednio współgrać zabiegi z terapiami konwencjonalnymi. W tym momencie moje zabiegi mają głównie charakter "wspomagający". Co to znaczy? Z reguły poprawia się samopoczucie fizyczne i psychiczne klienta, co często przyspiesza cały proces leczenia. Zdarza się także, że po serii zabiegów, albo nawet już w trakcie serii, chory biorący leki farmakologiczne potrzebuje ich w znacznie mniejszych ilościach. Dlatego regularna komunikacja z lekarzem jest koniecznością. We własnym zakresie nie można przecież nic zmienić! Zabiegi alternatywne mogą również być bardzo skuteczne w sytuacji, gdy choroba leczona metodą konwencjonalną stoi na miejscu, czyli nie pogarsza się, ani poprawia się. One mają dążyć do przywrócenia równowagi w organizmie, dzięki temu terapia konwencjonalna na reszcie może działać tak jak należy. W wielu przypadkach może następować jeszcze redukcja bólu, przez to klient ma albo większy komfort życia albo może brać mniej leków przeciwbólowych.Ważne w tym wszystkim jest uzmysłowienie klienta, że nie powinno się rezygnować z kontaktu z lekarzem.

Staram się, aby lekarze rozumieli to, co robię, abyśmy dla dobra klienta znaleźli wspólną płaszczyznę. Przecież nie da się ukrywać, że medycyna konwencjonalna z jednej strony ma wiele osiągnięć, z drugiej zaś zabrała (jako jedna z kilku czynników) człowieczeństwu dużą część jego naturalności. Wierzę, że można to poprawić, ale to wymaga dużo czasu i cierpliwości i ... bardzo dobrej komunikacji. Mam nadzieję, że inni 'wykonawcy alternatywni" też chcą w to włożyć trochę pracy. Zawsze warto próby. W tym czasie także przemysł farmaceutyczna może się powoli do tego przyzwyczaić. Czy to nie jest walką z wiatrakami? Być może, ale moim zdaniem krytyczne nastawienie, a przede wszystkim dobra komunikacja mogą więcej czynić niż radykalne (być może nawet niebezpieczne ) ruchy przeciw wszystkim, co jest związane z medycyną konwencjonalną.

Co by nie było, dbajmy w pierwszej kolejności o swoją wewnętrzną siłę leczniczą, za tym pójdzie cała reszta. Czyli, chwalmy ząb ponad diamentem ...